Relacja – dzień 9

Relacja – dzień 9

DZIEŃ 9. ŚWIEŻA TRUSKAWKA
Kiedy ostatniego dnia wyprawy śniadanie zaczynasz od zjedzenia świeżej truskawki to już czujesz, że będzie pięknie.
Droga przez niebo. Droga przez piekło już za nami, wodujemy rano kajaki z pomostu przepełnieni wielką energią. Już prawie jesteśmy, jeszcze tylko ostatni etap, te troszeczkę.
Surrealizm. Cała ta nasza przygoda to czysty surrealizm.
Największa zmiana. Jak będzie po powrocie do domu? Będzie sucho.
Puste trybuny. Gdy płyniesz, robisz to bez świadków. Brzegi rzeki przypominają puste trybuny, nikt ci nie kibicuje, nie ma wiwatów. Nad rzekami nie ma ludzi.
Wyjaśniona zagadka. Jak to możliwe, że nie wiedziałem o tym, że rozwiązanie zagadki napisu na murze jest cały czas z nami? Poznałem prawdę, poznałem okoliczności powstania napisu „Wąbrzeźno żąda dostępu do morza”. Krzysztof Zieliński, sprawca całego zamieszania, wymarzył sobie, że chwyci za farby i stworzy napis. „Precz z komuną” było już nieco oklepane, jest rok 1989, takich napisów jest wiele. Młody Krzysztof jest w ósmej klasie podstawówki, analizuje rzeczywistość. Wąbrzeźno nie ma dostępu do morza, domaga się tego Warszawa, to czemu nie my? Dodatkowo chodzą słuchy, że województwo toruńskie ma zniknąć z mapy, a my mamy znaleźć się w kujawsko-pomorskim. Ale przecież to województwo będzie odcięte od morza-rozmyśla Krzyś. Tak nie może być! Musimy znaleźć się w pomorskim! Krzysztof chwyta farbę i czyni swój protest. Litera za literą, zaciek za zaciekiem. Oto jest: WĄBRZEŹNO ŻĄDA DOSTĘPU DO MORZA – napis wyszedł pięknie! – myśli dumny autor. Dziś do morza dociera Ryszard. Jest w naszej drużynie. To ojciec Krzysztofa.
W trakcie spływu. – Człowiek! …leży. Może zasnął? Może…
Co z tą wodą? Zrealizowaliśmy naszą misję. Deklaracja to wstęp do działania na większą skalę. Z wodą mieliśmy stały kontakt, woda jest przyjemna i niezbędna. Jednak z wodą dzieje się coś złego. Tej do picia jest coraz mniej, a tej po gwałtownych ulewach coraz więcej. Są też inne problemy, które wspólnie możemy spróbować rozwiązać. Samorządy jak zespół, jak drużyna wyprawy kajakowej z Wąbrzeźna do Bałtyku. My udowodniliśmy, że praca zespołowa czyni cuda.
Dotarliśmy! Przedziwne uczucie. Przyznam miałem tremę.
Dialog: Już dawno tyle się nie śmiałem, tyle nie piłem i tyle nie wiosłowałem – powiedziałem. Jeszcze długo nie będziesz się tyle śmiał, tyle pił i tyle wiosłował – usłyszałem.
Od początku spływu do jego końca udział wzięli:
Małgorzata Biewald – jedyna kobieta, prawdziwa kobieta, mądra kobieta. Dama spływu.
Janusz Biewald -twardziel z zaskakująco miłym obliczem. Prawdziwy przyjaciel swojej własnej żony. Anioł stróż i opiekun. Janusz – nie zapomnę widoku jak ciągniesz samotnie kajak przez środek Wisły brodząc po kostki.
Ryszard Rysiu Zieliński – niezniszczalny. Podejście do życia tylko do skopiowania. Chłopie, w to czego Ty dokonałeś nie uwierzyłby nikt o zdrowych zmysłach.
Jest Jak Jest Krzysztof Żuchowski. Krzysiu – jeszcze kiedyś popływamy tą tratwą jak Rysiu nie będzie patrzył. Dostałeś cenną lekcję od kolegi z kajaka, korzystaj z niej i dumaj o tym przy basie.
Wojciech Sławomir Trzcinski – to wszystko przez niego! Jeśli marzy się wam lot śmigłowcem na księżyc to pytajcie o niego. Oczywiście świadomie zaniży wszelkie odległości abyście tylko się zdecydowali.
Tomasz Zygnarowski – jest kiepsko, coś nie idzie i na nic nie ma już sił? On da rade! Zorganizuje zespół w pięć minut i wszyscy zabiorą się do działania. A sam się położy na drzemkę. Prawdziwy Lider. Mimo, że ma fatalne żarty i kiepskie poczucie humoru zawsze jest przygotowany. Nawet jeśli nie jest, to świetnie sobie radzi.
Sławomir Jaszczomb Kalinowski – wesoły, bystry, ciekawie i z humorem opowiada, ma spore doświadczenie. Te wszystkie cechy są bardzo podobne do moich, chyba tylko dlatego go polubiłem. Sławek, partnerze chyba jeszcze sporo przed nami.
Kamil Topolewski – sprawozdawca amator, bez narzędzi i warsztatu. Rozstawiacz roll-upów.
Skip to content