Relacja – dzień 2

Relacja – dzień 2

SALA ŚLUBÓW
Bycie relacjonującym podczas takiego spływu to dość niewdzięczna rola, wiąże się z pewnymi oczekiwaniami, którym chciałoby się sprostać, jednak często warunki aby coś napisać są trudne. Od kuchni wygląda to tak, że zazwyczaj po średnio przespanej nocy, należy obudzić się przed wszystkimi i wykorzystać chwilę spokoju, ewentualnie schować się w jakimś zacisznym kąciku. Aktualnie jest 5:30, wszyscy śpią na ogromnej hali sportowej, a ja znajduje się w… wyszogrodzkiej Sali Ślubów. Ale żeby nie było, bo wisi przede mną godło- jestem czysto ubrany, wykąpany i wypoczęty. Czuje się trochę jak pan młody, który pomylił daty, brakuje narzeczonej, mistrza ceremonii i zaproszonych gości. Swoją drogą, mimo że jest wśród nas osoba z uprawnieniami jakoś nikt nie chciał skorzystać z jego usług.

LUZIK ARBUZIK
No, no, no, wczorajszy dzień spędziliśmy w bardzo komfortowych warunkach, najpierw udało się wskrzesić do życia tratwę, a następnie bez limitów z niej korzystać, później zostaliśmy bardzo miło podjęci i nakarmieni przez mieszkańców Czerwińska (koniecznie zwiedźcie jeśli będzie po drodze, magiczne miejsce), w tym przez wesołego multizadaniowego Piotrka, by na koniec osadzić się w Wyszogrodzie, gdzie stworzono nam wymarzone warunki do odpoczynku.

MNIEJ WIĘCEJ
Dziś na Wiśle mniej było brzydkich zapachów, mniej mostów, mniej budynków wokół, mniej golasów na brzegach, mniej wiosłujących kajakarzy i mniej kilometrów do pokonania, natomiast więcej było wody, relaksu, jedzenia, więcej słońca i więcej tratw (o jedną).

ANTROPOMORFIZACJA
Zdaniem wielu psychologów nadawanie rzeczom martwym cech ludzkich może być sposobem na walkę z samotnością. Co ciekawe proces ten jest wszechobecny w kręgach wodniackich. Co prawda my nie walczymy z samotnością, ale jakimś trafem sami nadajemy imiona przedmiotom wokół nas, mamy przecież tratwę „Kopernik”, ponazywane kajaki, wczoraj nawet znaleziona w rzece piłeczka natychmiast została ochrzczona Wilsonem. Płynie też z nami chytry Mateuszek. Mateuszka nikt jeszcze nie poznał i może nie pozna, bo to wyjątkowy drań, czeka w ukryciu i knuje, w oczekiwaniu na swój wielki dzień…

ANONIMOWE PTASZKI
Dziś wreszcie dołączy do nas Gosia, drzewka przestaną być zwykłymi drzewkami, a ptaki przestaną być po prostu ptakami. Za moment będziemy się zbierać do dalszej podróży. Po południu będziemy w Płocku. Kiedyś syn mnie zapytał, czy wiem co stało się w Płocku, ja na to, że nie. A on wypalił: chłop wytarzał się w psim klocku.

Skip to content