Relacja – dzień 5 i 6

Relacja – dzień 5 i 6

POWRÓT DO DWÓCH DOMÓW
Spływ się skończył, wróciliśmy do domów. Dwóch. Symbolicznie – do Złotorii i Torunia, gdzie oba spływy spięły się w całość, a my ponownie zostaliśmy przywitani jak starzy przyjaciele, oraz dziś do domów prawdziwych, gdzie we własnych głowach będziemy rozprawiać się ze swoimi przeżyciami, myślami, wspomnieniami.

SPŁUKANY
Wczoraj z samego rana zostaliśmy ześluzowani na tamie we Włocławku. Doświadczenie wspaniałe, delikatnie stresujące. W pewnym sensie zostaliśmy spłukani 14 metrów w dół z całą masą wody i wszystkim co się w niej znajdywało.

WYSTAWIONY NA OSTRZAŁ
Z racji tego, że rodzina, która odwiedziła mnie, aby wspólnie z nami spędzić ostatnią noc wypełniła w całości mój mały namiot ja spałem w dość nietypowy sposób. Znaleźliśmy tylko jedno miejsce, w którym można było rozwiesić 2 hamaki. Wobec tego spaliśmy jeden pod drugim, ja niestety na dole, z szacownym zadkiem kolegi wycelowanym wprost w moją twarz. Sam nie wiem jak mogłem się na to zgodzić. Jedynie tło wydarzeń może mi zrekompensować to traumatyczne doświadczenie – ruiny zamku, Wisła i blask ogniska.

WYKOŃCZONY
Plan na spływ miałem całkowicie inny, tym razem zamierzałem odpocząć, zrelaksować się, tymczasem jestem dosłownie wykończony. Tegoroczna edycja była trudniejsza od poprzedniej.

ZDEZORIENTOWANY
Jestem nieco zdezorientowany, jutro powrót do starych spraw, nie myślałem o nich. Taka higiena dla umysłu, przez chwile miał inne zajęcie. Pewnie dopiero za kilka dni wyklaruje mi się w głowie obraz tego spływu. Czy zdecydowałbym się na kolejny odcinek Wisły? Jedno hasło i jestem gotowy! Nie spełniłem przecież jeszcze swojego marzenia – płynięcia o świcie, wśród parującej wody, we mgle, przy dźwiękach natury. Ale nie teraz. Spać, chcę spać.

WDZIĘCZNY
Dziękuję wszystkim, którzy przyłożyli się do tej inicjatywy, w szczególności towarzyszom wyprawy, z którymi wspólnie znosiliśmy dolę i niedolę, napięcia, salwy śmiechu i całą paletę przeróżnych atmosfer.

Skip to content