Relacja – dzień 6

Relacja – dzień 6

Dzień 6. Pierwszy kajak w Polsce zameldowany.
Polska gościnność. Wszędzie spotykamy się z serdecznym przyjęciem. Powitania są przyjemne, może bez krakowiaków i ludowych pieśni ale zawsze sympatycznie. Praktycznie nie wydajemy pieniędzy na jedzenie, nasze składkowe z początku spływu chyba do nas wróci na koniec w postaci paczek żywnościowych. Całe szczęście nikt nie wpadł aby kupić na starcie świeżych ryb na drogę.
A gdzie moje wiosło??? Zatrzymaliśmy się w Świeciu na podpisanie deklaracji o ochronie wód oraz
na posiłek. Po wszystkim okazało się, że w moim kajaku nie ma wiosła – zabrał je burmistrz aby przepłynąć się z nami Wdą. Cóż nie na wyjścia – to świetne alibi by wrócić na tratwę. Insallah – czyli Bóg tak chciał 🙂 I tacy właśnie jesteśmy, załoganci Jaszczomba – oddamy wiosło gdy trzeba, potrzymamy ster by sternik mógł zjeść zupę, dokończymy za kogoś piwo, jeśli potrzeba pomocy.
Burmiszcze. Burmistrzowie to fajne chłopaki. Widok, że jeden za drugim skoczy w ogień jakoś mnie uspokaja.
Beduini. Słońce nas nie oszczędza, zakrywamy czym się da każdy fragment nieokrytej skóry. „ Masz pięćdziesiątkę” nabywa u nas nowego znaczenia.
Panie nie w ta strona! Zaskoczenie ludzi, którzy zobaczyli nas płynących Wdą pod prąd by dostać się do Świecia było równe temu jakie wyrażali mieszkańcy Małego Pułkowa widząc nasz płynących Strugą, a właściwie to rowem, bo to bardziej pasuje.
Bocian, kozeł, bażant. Dieta żeglarska bywa niewegetariańska.
Grudziądz. Po pięciu dniach pływania jesteśmy bardzo blisko Wąbrzeźna. To taki paradoks żeglarza – wariata. Dopływamy do mariny.
Powstał o nas rewelacyjny wiersz.
Dziś jedziemy na fuksie, dzięki gościnności Grudziądzan spędzimy dzisiejszą noc w hotelowych pokojach. Dzięki !
Najlepiej wyposażony samochód świata. Nasze auto techniczne to niezwykły samochód. Jest najlepiej wyposażony. Zawsze gdy na rzece jest coś nagle bardzo potrzebne pada głośne „mam ! Ale w samochodzie”
Rewolucjoniści. Prawdopodobnie załoga JASZCZOMBA została pionierami dopiero co powstałej branży hoteli dla kajaków. Udokumentowano pierwszy przypadek zakończonej sukcesem próby zameldowania kajaka. Proszę podać nazwiska gości w pokoju – „ rzekła pani w recepcji”. Kalinowski, Topolewski, Jaszczomb – odparliśmy bez wzruszenia. Dobrze czytacie – udało się nasz JASZCZOMB wskutek przebiegłej akcji został skutecznie zameldowany. Teraz już pan JASZCZOMB widnieje na liście hotelowych gości. Żądamy już nie tylko dostępu do morza, ale szacunku dla kajaków.
Dziś zrobiło się jak w internacie, po pokojach oglądamy mecz. Telewizja – tyle tygodniowo wystarczy.
Skip to content