Relacja – dzień 1
Dzień 1. NA MORZE!
Na morze! Krzyknął jak Napoleon i … wysypał się z kajaka na pierwszej możliwej przeszkodzie. Oj gdyby to była zimna majowa woda, to byłoby ciężko. Tak zaczęła się ta przygoda.
Śmieci. To w sumie zaskoczenie. Struga to dość czysta „rzeka”. No może czysta to nie tak do końca, bo na początku odcinka strasznie cuchnie, ale mało w niej śmieci. To co spotkaliśmy po drodze to głównie szklane butelki w kształcie jakich już się nie produkuje, więc sprzed wielu lat. Na dalszych odcinkach było bardzo czysto (czytaj naturalnie). Za to my po dwóch godzinach wyprawy, cali brudni i oblepieni, wyglądaliśmy jak by minął tydzień. Dbajmy o H2O.
Wydarzenia. Jestem zadziwiony ile wydarzyło się jednego dnia. Spodziewałem się, a nawet liczyłem na to, że pierwsze dwa dni to będzie wysiłek. Ale jest on dużo większy niż zakładałem. Momentami było ekstremalnie ciężko.
Dostęp do morza. Mamy go! Struga płynie, płynęły też kajaki. Czasami puste, gdy trzeba było je przeciągnąć, ale płynęły. To podobno wyjątkowy rok, taka okazja długo może się nie powtórzyć. Głębokość wody różna, czasem na całe wiosło, czasem do kolan, czasem do pasa. Wiem, bo też ciągnąłem kajak przez trzciny. Dbajmy o H2O.
Efekt motyla. Kiedyś ktoś nabazgrolił coś na murze, a dziś grupa ludzi w konsekwencji tego przeżywa przygodę życia. O naszym losie rzadko decydują nasze plany, założenia, cele. Najczęściej to konsekwencje drobnych niby nieznaczących wydarzeń. Ciekawe kim był ten człowiek malujący napis, ciekawe czy wie o naszej wyprawie, ciekawy czy zdaje sobie sprawę co dzięki niemu się teraz dzieje.
Drużyna pierścienia. Bez wątpienia ta wyprawa to efekt pracy wielu ludzi. Stworzyliśmy zespół, każdy odpowiedzialny swoją część zadania. Kiedy się uczyłem pracy w zespołach, były dla mnie koszmarem. Zawsze był jakiś ważniak, jakiś leser. Dziś doświadczyłem po raz kolejny potęgi pracy zespołowej. A my sami, jak drużyna pierścienia, z misją brniemy za północ.
Ania. Ania czyli szefowa Kuźni Smaków to wulkan energii. Powitała nas po królewsku, mimo, że musiała jednocześnie ogarnąć zlot może nawet 300 szalonych harleyowców. Ania jest niesamowita, mimo że dopiero co ją poznałem to widzę, że Ania potrafi zdziałać cuda. Wielkie dzięki za Twój gest, dzięki niemu nasze morale są na wysokim poziomie.
Rysiu. Płynie z nami Rysiu. Do nocy snuł opowieści z życia. Co to za gość ! Przy takich osobach człowiek sobie uświadamia jak mało sam przeżywa niezwykłych chwil.
Płyniemy dalej !